Z początkiem spotkań na Górze świętej Anny było tak - wspomina O. Bogdan Koczor, duszpasterz trzeźwości - pewnego dnia w czasie wakacji 1994 przyszło do kancelarii parafialnej czterech mężczyzn i był z nimi ksiądz Jerzy Dierżanowski. Przedstawili się, że są anonimowymi alkoholikami i poprosili, aby na Górze świętej Anny ktoś odprawił dla nich mszę świętą i wygłosił kazanie. Ówczesny gwardian O. Andrzej Walko powiedział, że mam to zrobić i już. Ustaliliśmy termin - ostatnia sobota miesiąca.
Przed mszą był meeting prowadzony przez alkoholików. Szukaliśmy locum dla tych spotkań. Pierwsze meetingi odbywały się w domu prywatnym, obok bazyliki, u pani Glomb. Potem był dom pielgrzyma. Przed każdą mszą okazja to spowiedzi - kilku spowiedników franciszkańskich cierpliwie, przez wiele godzin słuchało ludzi z całego Śląska. To też był charakterystyczny rys tych spotkań - okazja to spowiedzi. Od konfesjonałów ludzie odchodzili lżejsi, jakby im ubyło lat a przybyło mocy. Spowiedzi po latach, a potem coraz częściej zwyczajne spowiedzi comiesięczne, takie korygujące i wspomagające długi proces powrotu do Boga i Kościoła.
Każde spotkanie rozpoczynaliśmy modlitwą Koronki do Bożego miłosierdzia. Z biegiem lat, ta modlitwa stała się charakterystyczną modlitwą ruchu trzeźwościowego gromadzącego się na Górze świętej Anny. Każdą mszę prowadziłem osobiście, nieraz byli goście - przyjaciele Ruchu, był Ks. Marcin Marsollek, O. Tobiasz, O. Bruno. Podczas kazań pokazywałem miłosiernego ojca na wszystkie możliwe sposoby. Ludzie odkrywali w tych kazaniach miłość, której potrzebowali, której szukali przez całe życie. Powoli odnajdywali siebie w przykładach i przypowieściach na kartach pisma świętego. Zawsze podkreślałem, że czytam Ewangelię pod kątem tego, co Bóg chciałby powiedzieć alkoholikom. Te Msze św. formowały i kształtowały pobożność oraz duchowość uczestników spotkań.
Przez wiele lat meetingi prowadzone były osobno dla osób uzależnionych i współuzależnionych. Nieocenioną terapeutką i prawdziwą przyjaciółką kobiet była Teresa Brandys, która przywróciła godność wielu kobietom. Trzeba też wspomnieć o Krystynie Kowalskiej ze Strzelec Opolskich. Kilka razy podejmowano próby utworzenia spotkań i terapii dla DDA.
Po kilku miesiącach zaproponowałem przeprowadzenie trzydniowych dni skupienia dla alkoholików i ich rodzin, które odbyły się w domu Pielgrzyma. Wzięło udział prawie 80 osób. Wtedy też powstała myśl, aby wyjechać i spotkać się na Kopie Biskupiej. Te spotkania były połączone ze wspólnym śpiewem, ogniskiem, zabawą a jeszcze bardziej ze wspólną Mszą św. na śniegu o g. 10.00 na granicy polsko-czeskiej. Schronisko zawsze było za małe, ludzie przychodzili niekiedy tylko na samą mszę w niedzielę. Te spotkania na Kopie Biskupiej bardzo mocno uświadomiły nam potrzebę wspólnych wyjazdów i bycia razem.
Od 1995 r. zacząłem brać udział w audycjach prowadzonych przez p. redaktor Danutę Starzec w radiu Opole. Audycja nosiła nazwę "Da się żyć bez alkoholu". To była jeszcze jedna okazja do tego, aby o trzeźwieniu mówić w mass mediach. Ogromna życzliwość pani redaktor zjednywała wielu chętnych do wzięcia udziału w audycji, audycji, która rozpoczynała się o 23 a kończyła się o 1 w nocy. Wielu alkoholików, Al-Anonek i dorosłych dzieci alkoholików w tych audycjach miało swoje forum i okazję do niesienia innym posłannictwa o trzeźwieniu. Spotkania w ostatnią sobotę miesiąca, audycje w radio, bardzo mocno wpłynęły na moje kapłaństwo, to tam poznałem życie "od podszewki" wraz z jego trudnymi aspektami i dramatami ludzi. To na tych; rekolekcjach, dniach skupienia i wyjazdach, a przede wszystkich na spowiedziach i rozmowach dowiadywałem się o życiu najwięcej. I mogłem najbardziej pomóc ludziom. Jestem Bogu za to wdzięczny, że postawił WAS na mojej drodze życia.
O. Bogdan Koczor, duszpasterz trzeźwości i przyjaciel.